Kiedy rodzina ma się powiększyć, jej członków, a zwłaszcza przyszłą mamę i tatę ogarnia ogromna radość. Tak było również w naszym przypadku. Czas mija, do narodzin potomka coraz bliżej, a to najlepszy czas na planowanie wyprawki.
Mieliśmy nieco lżej, bo pomoc w organizowaniu ekwipunku dla dzieciaka zastrzegli sobie dziadkowie, wujkowie oraz nasi przyjaciele. Aby nie dublować się, postanowiliśmy każdemu chętnemu zrobić listę zakupów. Jedni mieli za zadanie wyposażyć nowego członka rodziny w ubranka, drudzy w kosmetyki do pielęgnacji i tak dalej. Plan się powiódł, bo mieliśmy wszystko co trzeba w wystarczającej i przede wszystkim rozsądnej ilości.
Na naszej głowie pozostało mało spraw, a pomiędzy nimi było wybranie wózka dla dziecka. Na pewno wielu przyszłych rodziców zastanawia się jak wybrać wózek dla dziecka, który będzie najwłaściwszy, najlepszy. My również zadawaliśmy sobie to pytanie. Problemu nie rozwiązało przewertowanie niezliczonej ilości grup dyskusyjnych, gdzie każdy zachwalał swój wybór… Znajomi podobnie, co osoba, to inne zdanie.
Nie mogąc doczekać się pomocy z zewnątrz, sami postanowiliśmy się zmierzyć z wyborem wózka.
Modeli pojazdów dla maluszków są miliony. Od ich wyglądu, kolorów, rozwiązań technologicznych może zakręcić się w głowie. Podobnie zresztą jak od cen. Najdroższy egzemplarz jaki znaleźliśmy był w cenie małego samochodu, co delikatnie mówiąc, przeraziło nas.
Wybierając wózek dla naszego dziecka na samym początku określiliśmy budżet, za jaki go kupimy. Uznaliśmy, że wypośrodkujemy kwotę do 1200 złotych. Następnie ustaliliśmy, do czego będzie nam ten wózek służył, bo w dzisiejszych czasach powiedzieć, że wózek dziecięcy służy do przewożenia dziecka, to nic nie powiedzieć. Wybraliśmy wózek pełniący trzy funkcję, a więc standardowy model trzy w jednym: gondolka, spacerowy i nosidełko z funkcją montażu w samochodzie. Dużo podróżujemy w związku z tym, kolejnym aspektem wyboru były gabaryty wózka. Musiał on być na tyle praktyczny w składaniu, aby bez problemu ze złożeniem i rozłożeniem poradziła sobie przyszła mama oraz na tyle mały, by zmieścił się bez problemu w naszym rodzinnym aucie.
Kiedy już wiedzieliśmy czego szukamy, zabraliśmy się do rzeczy. Na początku w ruch poszedł internet. Portale sprzedażowe zasypały nas ofertami, jednak tam nie znaleźliśmy żadnego wózka, który łączyłby w sobie wszystkie wyżej wymienione zalety. Nieco inaczej wyglądała oferta sklepów internetowych z akcesoriami dla dzieci. Tam modele były bardziej konkretne, choć nieco droższe.
Ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na zakup w sieci i wyruszyliśmy na szoping! Objeżdżając trzy najbliższe miasta i kilkanaście sklepów dziecięcych nie znaleźliśmy odpowiedniego „sprzętu”. Tan nasz wymarzony wózek znaleźliśmy dopiero w hurtowni dziecięcej poleconej przez przypadkiem spotkaną mamę w jednym ze sklepów stacjonarnych.
Dziś wózek który wtedy kupiliśmy kurzy się na strychu, bo jego pierwszy właściciel kończy niedługo trzy latka, ale przygody związane z jego wyborem zostaną z nami już chyba na zawsze.