Spacerówka

Mieszkając w Mongolii marzyłem o dużej ilości dzieci, które biegały by tłumnie po moim mieszkaniu. Poznałem piękną i urodziwą dziewczynę. To z krwi i kości Azjatka. Miała ciemne włosy, parę zębów, odstające uszy i iloraz inteligencji poniżej dziewięćdziesięciu. Żyliśmy razem bez ślubu trzy lata i w końcu postanowiliśmy nadać naszemu związkowi inny wymiar. Oficjalnie wzięliśmy ślub w mongolskiej stolicy. Mojej żonie wypadły wszystkie zęby, ale najważniejsze, że mogła rodzić dzieci.
W Mongolii otworzyliśmy sklep z artykułami dla najmłodszych. Nazwałem go SIKUN. Sklep był bardzo popularny w całym kraju i przynosił niesamowite dochody. Świetnie sprzedawały się pampersy, wózki dziecięce hanusek, grzechotki i body. Z czasem otworzyliśmy też sklep internetowy, który odpowiednio zareklamowany przynosił jeszcze większe zyski. Wybudowałem wielki dom z czterdziestoma pokojami, trzydziestoma łazienkami i jedną dużą piwnicą, gdzie zbierałem wina z całego świata.

Stojąc tak dobrze pod względem finansowym postanowiliśmy z bezzębną żoną robić dzieci na potęgę. Przecież był to mój główny życiowy cel. Po dziesięciu latach współżycia mieliśmy pięć córek i dwóch synów. Zabawy z nimi były niesamowite, radosne i bardzo rodzinne. Sklep się rozwijał i był już tak popularny, że na różne eventy i uroczystości zapraszali mnie nawet politycy mongolscy, rosyjscy dygnitarze, chińscy przedsiębiorcy i pakistańscy wojownicy. Byłem sławny, bogaty, szczęśliwy. Miałem wielką rodzinę i piękną żonę, której podarowałem całe nowe złote uzębienie. Trochę mnie to kosztowało, ale znałem właściciela syberyjskiej firmy zajmującej się wydobyciem złota. Sprzedał mi okazyjnie pięć sztabek tego cennego kruszcu.

Po dwudziestu latach życia w Mongolii, postanowiliśmy z żoną przyjechać i zamieszkać w mojej ojczyźnie. Z Polski wyjechałem mając dwadzieścia lat i bardzo tęskniłem za moim krajem. Cały dom, wszystkie dziesięć samochodów, pięć kosiarek, trzydzieści motorów i dziewięć rowerów oddałem na rzecz jednej z fundacji mongolskich. Na koncie miałem miliony, więc śmiało mogłem kupić nowy dom w Polsce.

Do kraju przyjechaliśmy w 2015 roku. Zamieszkaliśmy na przepięknej podlaskiej ziemi w miejscowości Kuriany. To nieduża osada, gdzie wszyscy mieszkańcy dobrze się znają. Każdemu z nich podarowałem butelkę wina i jednego promocyjnego pampersa. Oczywiście byli zachwyceni tymi prezentami. Zorganizowali małe przyjęcie na którym pierwszy raz w życiu piłem samogon ich własnej produkcji. Z tej zabawy pamiętam tylko początek, czyli piętnaście minut imprezy, ponieważ po piątym kieliszku ścięło mnie z nóg. Kaca miałem przez dwa tygodnie i leczyłem go maślanką, jogurtem, owsianką i doskonała zupą grzybową. Oczywiście otworzyłem i tu sklep z wózkami, pampersami i bodami. Nie przynosił on jednak takich dochodów jak w Mongolii.
Wpadłem na pomysł sprzedaży grzybów. Okolice są do tego celu najlepsze na świecie. Całą rodziną już o świcie zbieraliśmy kurki, które po oczyszczeniu sprzedawaliśmy dla francuskich firm spożywczych. Pomysł wypalił w stu procentach. Znowu zarobiłem tyle pieniędzy, że robiąc remont w moim domu tapetuje nimi ściany.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here